Obudziły mnie promyki słońca nieśmiale przedzierające się do pokoju. Niechętnie otworzyłam oczy.
Dalej nie mogłam się przyzwyczaić, że budzę się w wygodnym łóżku, jem smaczne dania, i żyje w takich luksusach. A przecież jestem tu już 3 tygodnie. Wiele się działo w tym
czasie, ale najgorszy był miesiąc spędzony w więzieniu. Właściwie nadal nie wiem dlaczego
rodzice tak późno wpłacili aukcje. Na pewno nie brakowało im pieniędzy. Moje rozmyślanie przerwałopukanie do drzwi. To jak codziennie pani Dasza informująca, że śniadanie jest już na stole.
Niechętnie poszłam do kuchni. Gdy przyszłam wszyscy siedzieli w ciszy zajadając się
naleśnikami.
-Dzień dobry- rzuciłam po czym usiadłam na jedno z wolnych miejsc.
-yyy... -wymamrotała mama- wiesz co jutro jest?
-Nie. -odpowiedziałam szybko.
-yyy.. A więc jutro jest pierwszy termin rozprawy.- Boże! Tylko tego mi brakowało..
-Aaa...
Rozmowa na tym się zakończyła. W tym domu ogólnie mało rozmawialiśmy. Rodzice jak co dzień po zjedzonym śniadaniu wyszli do pracy. Pewnie wrócą na kolaje. Mike'a też całymi dniami nie było w domu. Codziennie przychodziła do niego pani Julia, jego opiekunka i zabierała do siebie. Do wieczora w domu byłam tylko ja i pani Dasza, ale ona na nic nie miała czasu poza sprzątaniem. Czułam się więc bardzo samotna. Miałam jedną znajomą, z którą podobno kiedyś się przyjaźniłam, Tiffany (wspólne rozmyślanie z Anką nad imieniem :DD). Czasami mnie odwiedzała, więc pomyślałam, ze dzisiaj tez się spotkamy. Sięgnęłam po telefon i napisałam jej sms "hej wpadniesz?", ona szybko odpisała, że będzie za chwile przyjdzie. Nie zdążyłam nawet odłożyć telefonu, bo ktoś do mnie zadzwonił. Jakiś nieznany numer. Szybko odebrałam, a w słuchawce usłyszałam znajomy głos.
-Angie?
-Tak, a kto mówi?
-Nie wiesz? To ja Niall..
________________________________________
Przepraszam, że taki krótki rozdział, ale nie miałam weny :c. 4 komentarze= zaczynam pisać nowy.
Pozdrawiam :*