piątek, 27 września 2013

10.

-Czego chcesz?- wykrztusiłam.
- Jak to czego? Wiesz, jutro jest termin rozprawy, więc musimy się spotkać.
- Daj mi spokój!
-To nie będzie takie proste. Posłuchaj, musisz powiedzieć, że sama uciekłaś ze szpitala, a ze mną
 w ogóle się nie spotykałaś. Rozumiesz?
                  
                                                                      ***
Obudziło mnie pukanie do drzwi.
-Proszę- wymamrotałam.
-Śniadanie jest już na stole.
-Dobra, za chwile zejdę.- nie miałam ochoty jeść. Cały czas myślałam o wczorajszym dniu. Był bardzo dziwny. Nie wiem co działo się po telefonie Niall'a. Postanowiłam już o tym nie myśleć. Szybko się ubrałam i sięgnęłam po telefon, żeby zadzwonić do Tiffani. Kliknęłam w zakładkę 'raporty', żeby szybciej wyszukać jej numer. Nie było tam jej numeru. Nie było numeru Niall'a. Tak jakbym w ogóle z nimi nie rozmawiała. Hmmm.... Zeszłam na dół, do kuchni.  Nie miałam ochoty rozmyślać o tym telefonie, może po prostu się zepsuł.
-Znowu naleśniki? - wymamrotałam rozglądając się po stole.
-Jak to znowu?- odpowiedziała zdziwiona pani Dasza.
- No... przecież wczoraj tez były naleśniki.
-Kochanie, co ty wygadujesz?- zapytał ojciec przyglądając mi się z uśmiechem.
-Wiesz... może ja dzisiaj nie pójdę do pracy...-  mama wzróciła się taty.
-Dlaczego?
- Pójdę z Anqeline na przeswietlenie.
-Co?! Przecież.... Po co?
- No.. Pójdziemy na przeswietlenie. Miałaś niedawno, kochanie wypadek i może to jakiś uraz głowy?
- Mamo co ty pleciesz? To było dawno temu. Myślałam, ze mamy to już wyjaśnione. Badania nic złego nie wykazały...
- Kochanie..
- Nie ma mowy! Wychodzę, cześć!- i wyszłam zanim reszta zdążyła zareagować. Miałam ich wszystkich po dziurki w nosie. Jak moja matka mogła pomyśleć, że zwariowałam? Eeee..  W sumie moje zachowanie było dziwne. A może to był tylko sen? Chyba tak. Bo nie ma na to innego wytłumaczenia...

                                                                          ***
- Oo.. Angie! Cześć!- oderwałam wzrok od trawy i szybko podniosłam wzrok. To był Jimmy. Chłopak ze szkoły.
-Hej, co ty tu robisz?
- To samo co ty.
-Ymmm...- wymamrotałam nie znajdując lepszej odpowiedzi. Kiedy z nim rozmawiałam widziałam tylko jego wielkie, błękitne oczy.
- Robi się zimnoo..
- Taaak- odpowiedziałam rozparzona wpatrując się w chłopaka.
- Co powiesz na gorącą czekoladę?
   

                                                                    ***
A więc tak.... Bardzo Was przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, a na dodatek jest taki krótki. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale w wakacje brakowało mi czasu, nie miałam weny, a teraz NAUKA,NAUKA, NAUKA i tyle.. Obiecuje, że następny rozdział dodam szybko, i nie będzie taki nudny jak ten.
                                                                                                                           Pozdrawiam :*

1 komentarz:

  1. Jest super i wcale nie jest nudny ;) I chyba każdy zrozumie, że nauka to nauka. Dodawaj nn i życzę ci przypływu jak największej weny <3

    OdpowiedzUsuń